Bowiem wędrował z Mekki do Medyny,
Niosąc na grzbiecie sułtankę, jej sługi,
Kota, Psa, Małpę i cztery Papugi.
Szczurek się dziwił, czemu całą zgrają
Ludzie się zewsząd zbiegają,
I podziwiają tak niekształtne zwierzę.
«Czy ja, to co gorszego? myślał; wszak na świecie
I szczury coś znaczą przecie;
A nawet, powiedzmy szczerze,
Słoń nie wart Szczura; choć wielki postawą,
Jak żółw się wlecze; ja zaś biegam żwawo
I kiedy zechcę, sto słoni
Mnie jednego nie dogoni.
Lecz... co to ludziom gadać! gęby szkoda;
Za nic w ich oczach zwinność i uroda:
Na lada trąbę, jak na dziw natury
Gapią się, bo taka moda;
A szczury
Traktują z góry!»
Wtem Kot skoczył ze Słonia... i Szczurek nieboże
Zapóźno własnym kosztem dowiedział się o tem,
Że nietylko ze Słoniem, ale nawet z Kotem
Szczur o lepszą iść nie może.