Ta strona została uwierzytelniona.
Da ci się śniadanie.»
Odpowiedzi nie czekał i obuszcząk znowu
Tak zarwał trawy, że aż wygryzł w ziemi dołek,
Klnąc Psa, że mu przeszkadza. Wtem, nagle, z za rowu,
Błysnął ku niemu parą krwawych świec wilkołek,
Biorąc go na cel i na tuj.
Wtedy do Psa: «Bracie! broń! ciu ciu! na, tu! ratuj!»
A Pies: «Ja nie twój ratuj, ani twój pan broniec;
Nie wrzeszcz i łąki nie tratuj;
Czekaj aż jegomość wstanie
Na waści obronienie i poratowanie.
W tejże chwili wilk Osła dorznął... ot i koniec.
Mickiewicz.