Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/603

Ta strona została uwierzytelniona.

Słysząc to, trzej urzędnicy
Przybyli doń w tajemnicy:
«Opieka Baszy, rzekli, kosztuje cię drogo,
A trzej, bardziej niż jeden, przydać ci się mogą;
Więc, jeśli chcesz, za mniejszą niż wprzódy opłatą
W nas znajdziesz protektorów.» Grek zgodził się na to.
Doszła do Baszy wieść o tym układzie.
Słudzy radzili, ażeby bez zwłoki
Przedsięwziął kroki
Przeciw napaści lub zdradzie,
Bo wspólnicy, w obawie o swe własne życie,
Pewnie zechcą go otruć albo zabić skrycie.
Należy więc uprzedzić tak niecne zamiary
I, wedle Turków zwyczaju,
Kupca z trzema bejami, dla przykładnej kary
Drogą na Bosfor wyprawić do raju.
Inaczej postąpił Basza.
Poszedł do Greka i z pogodnem czołem
Rzecze, zasiadłszy za stołem:
«Mówią, bym się strzegł ciebie: to mię nie zastrasza:
Tak śmiało nie potrafią patrzeć truciciele,
I bez trwogi wraz z tobą siadam do biesiady;
Zaś, co do twych wspólników, jednej mądrej rady
W bajeczce tobie udzielę.

Pasterz miał stróża trzody, wielkiego brytana.
Pies służył wiernie, ale jadł zawiele,
Bowiem dostawał co rana