Lecz nie tu gołębicy kończy się niedola;
Długim torem zmęczona, bez picia, bez jadła,
Ze strachu ledwie żywa na stodołę padła;
Chłop, który swego zboża zjadaczów nie lubił,
Zręcznem rzuceniem kamienia
Tylko co gołębicy do reszty nie ubił.
Ta klnąc swoją ciekawość, swoje oddalenia,
Zalękniona, schorzała, podskubana, zmokła,
Ledwie nóżki za sobą do domu przywlokła.
O wy! których dusze tkliwe,
Łączy sprzyjanie wzajemne,
Porzućcie drogi daremne,
A pędźcie razem z sobą momenta szczęśliwe!
A gdyby się podróże kiedy spodobały,
Niech będą te podróże do najbliższych granic:
Znajdziecie w sobie świat cały,
A resztę rachujcie za nic.
Kochałem i ja niegdyś, i tego płomienia
Miłe mi dotąd wspomnienia.
Nie byłbym się chciał rozstać z polem i murawą
Deptanem nóżką łaskawą
I oświeconem mojej oczkami Glicery.
O! gdyby jeszcze taka przyszła chwila która,
Pewniebym do kochania ośmielić się gotów:
Czyliż nie ma blizko mnie wdzięków i przymiotów?
Czyliż mojej miłości minęła już pora?
Trembecki.