Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/716

Ta strona została uwierzytelniona.

Żółw, gdy w nim ta chęć urosła,
Zwierzył się pod sekretem z zamiaru podróży,
Kaczkom, co się pluskały w poblizkiej kałuży.
«Brawo! krzyknęły Kaczki, myśl chwalebna, wzniosła,
Myśl, zaiste godna głowy;
I nam już odlecieć pora:
Więc jeśli chcesz, dziś, z wieczora,
Zabierz się z nami, a koszt do połowy.
— Ba, wolne żarty, Żółw gniewny powiada;
Jakże się puszczę w nadpowietrzną drogę,
Kiedy ledwie łazić mogę?
— Fraszka! odrzekły Kaczki, i na to jest rada.
Oto kij: chwyć go zębami,
My ujmiemy końce w dzioby,
I polecisz razem z nami
Ponad góry, ponad chmury,
A za trzy lub cztery doby
Miniem lądy, miniem wody,
Obce ziemie i narody;
Oblecimy ziemię całą:
Dalej, w drogę, tylko śmiało!
Lecz, bracie, nie żałuj gęby:
Trzymaj ostro, ściskaj zęby.»
Żółw kij chwycił jakby w kleszcze,
Lecą nad miasta i sioła.
«Patrzcie! lud zdumiony woła,
Dziwo, cud nieznany jeszcze!
Toż to Żółw między Kaczkami,