Sam się okradam; poradźcie mi, Kumie,
W swym delikatnym rozumie,
Co począć? przecie was nie bito w ciemię.
— Co począć? chytry Kum rzecze,
Poprostu, zakopać w ziemię;
Ztamtąd i grosz nie uciecze.»
Dobra rada! Nocną porą
Biorą złoto, rydle biorą,
Zakopali, przysypali,
Udeptali, i tam dalej.
W kilka dni, przyszła Skąpcowi ochota
Zajrzeć do złota,
A złota ani śladu. Rozważa i duma,
Nareszcie idzie do Kuma:
«Kumie, jeszcze raz, tej nocy,
Zażądam waszej pomocy:
Zebrałem wór dukatów; niech razem z tamtemi
Idzie do ziemi.»
Złodziej Kum, myśląc, że bez mozołu
Wszystko ułowi,
Co wprzódy ukradł, znów schował do dołu.
W to graj Skąpcowi!
Znowu do domu swoje skarby bierze,
I wyleczony z wady, poprzysięga szczerze,
Dzielić się z przyjaciółmi zebranym dobytkiem,
Użyć owoców pracy; a Kum odszedł z kwitkiem.
Ztąd ta nauka, prawdziwa choć krótka,
Że można i oszusta wystrychnąć na dudka.