Za mą głowę, w całym świecie
Zabójcom płacą nagrody;
Dla czego? ot, że przypadkiem
(I z potrzeby, Bóg mi świadkiem),
Ukradnę jagniątko z trzody.
Chcecie, bym nie kradł, bym owiec nie zjadał?
Chcecie, bym życie postradał?
Dobrze; na wszystko się zgodzę:
Wasza nienawiść duszę mi rozrywa!...
Już ta dola nieszczęśliwa
Zbrzydła mi srodze.
Od dziś dnia zatem mięso jeść przestanę:
W pokucie pędząc życie opłakane,
Będę gryzł trawę... może zdechnę z głodu,
Lecz do skarg nie dam powodu;
A wreszcie, lepiej umrzeć, niż żyć w pohańbieniu,
Na wstyd i wzgardę wszelkiemu stworzeniu!»
Tak mówiąc, gdy lasem bieży,
Ujrzał Pasterzy;
Skrada się zcicha, ostrożnie,
Patrzy: przy ogniu się piecze
Jagnię na rożnie.
«Hola! zawoła, obłudny człowiecze,
Za moje zbrodnie bierzesz zemstę krwawą,
A sam, jaką żyjesz strawą?
Rzniesz owce, zjadasz mięso, a psy kości chrupią!
Pójdę w twe ślady; rzucam skruchę głupią,
Na licha mi ceregiele:
Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/721
Ta strona została uwierzytelniona.