A gdy córeczka już porosła w pierze,
Król syn córeczkę pokochał tak samo.
Wielki to zaszczyt był dla Papużanki;
Ale królewicz niestały,
Zapragnął drugiej kochanki
I ku sikorce zwrócił swe zapały.
Pewnego dnia, młode ptaszki
Igrały z sobą w królewskim pokoju,
I od żartów, od igraszki,
Przyszło do zwady i boju.
Swojej zazdrości popuściwszy wodze,
Papuga zaczęła walkę,
I nieostrożną rywalkę
Poturbowała tak srodze
Że, mimo starań doktora,
Zdechła sikora.
Królewicz się rozżalił, i w tymże momencie
Papugę skazał na ścięcie.
Przybiega matka, łzy leje,
Zaklina, błaga,
Jęczy i mdleje,
Nic nie pomaga:
Więc w rozpaczy na syna królewskiego skoczy,
Dziobem wykłuwa mu oczy,
I pomszczona, uchodząc służalców pogoni,
Na dąb stuletni się chroni.
Król sam bieży pod drzewo, chcąc ptaka przywabić,
Schwytać i zabić.
Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/740
Ta strona została uwierzytelniona.