Dał susa — i na początek
Zadusił troje pisklątek;
Potem wziął się do kokoszy,
Chwyta, goni, łowi, płoszy,
Gryzie i dławi,
We krwi się pławi,
A gdy już zemstę nasycił zajadłą,
Porwał, co mu w paszczę wpadło,
Resztę zostawił, i nie tracąc czasu,
Drapnął do lasu.
Nad ranem Chłop wytrzeźwiał; wziął przetak pośladu
I jeszcze nawpół senny, powlókł się do sadu,
Kędy stał kurnik. Wszedł w otwarte wrota:
Leżą kurczęta, kapłony, koguty!...
«O rety! krzyknie, Lis tu był, niecnota!
Gdzie Pies?... a łotr! a zdrajca! a skórka na buty!
Dać tu Psa!» Już parobek ciągnie go za ucho.
«Ha, psi synu, Chłop krzyknął, czy widzisz tę szkodę?
Nie ujdzie ci to na sucho:
Kamień do szyi — i w wodę!
Czemuś nie szczekał, czemuś nie ujadał
Gdy Lis do kur się zakradał?
Ty jesteś sprawcą mej straty!
Na ten raz jeszcze daruję ci życie;
Lecz, abyś służbę pełnił należycie,
Dostaniesz baty.
— Szczekałemci ja, Pies odrzecze na to,
Lecz ty, wróciwszy wieczorem,
Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/768
Ta strona została uwierzytelniona.