Ta strona została uwierzytelniona.
«Jesteśmy, klnę się na duszę,
«Dwa zapoznane geniusze.»
Tak nakadziwszy sobie, szli razem do miasta:
Tam znów każdy o swoim prawił przyjacielu,
Wiedząc, że przez to obaj dopną celu,
Bo z wrzasku często sława się rozrasta.
Nieraz, o Królu! widzieć ci się zdarzy,
Głupców, co zechcą taką oślą sztuką
Wyforytować się na dygnitarzy;
Niechże przykład tych Osłów będzie ci nauką,
Jako jest wiernym śmieszności obrazem.
O niesprawiedliwości powiem innym razem.»
Na tem skończył magister. Nie piszą kroniki,
Czy potem drugiej wady opisał wybryki,
Bo to przedmiot drażliwy; a Małpa ostrożna
Wiedziała, że zawiele Lwu mówić nie można.