Jakie zaszczyty, godności:
Może zostanie stróżem sokolarni?
A może nadzorcą psiarni?
A może łowczym Króla Jegomości?
Pełen otuchy do pałacu spieszy,
I staje wśród dworskiej rzeszy
Trzymając ptaka, jak chcą sokolnicy,
Na rękawicy.
Wtem Kania, dzika i nieokrzesana,
Opuszcza dłoń swego pana,
Usiada (o smutny losie!)
Na Króla nosie,
I ostremi ściska szpony
Nos poświęcony,
Jak gdyby to był nos, ot, lada jaki.
Ztąd prosty wniosek, że ptaki
Niewychowane na królewskim dworze,
Nie wiedzą, kiedy i kogo,
I kto za nos wodzić może.
Strzelec, zdjęty wielką trwogą,
Wabi Kanię ręką, głosem,
Ale Kania nie chce wcale
Rozstać się z królewskim nosem,
I drapiąc go poufale
Zda się, jakby chciała stale
Siedzibę założyć sobie
Na onej twarzy ozdobie.
Odleciała nareszcie. «Najjaśniejszy Panie,
Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/850
Ta strona została uwierzytelniona.