Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 26.jpg

Ta strona została przepisana.

Powoli wieści te straszliwe
I ten przeciągły jęk rozpaczy
Jęły osłabiać huf junaczy,
W piersi lać jady zaraźliwe.

W miarę — im bliżéj się stawało
Chwili, gdy myśl w czyn wcielić trzeba
I ducha świat i kawał chleba
Zdobyć u losu ręką śmiałą, —

Jako w odlotu porze ptacy,
Częstośmy czuli niepokoje:
Trud — dźwigniem, chętnie przyjmiem boje,
Lecz pola! Kędyż pole pracy?

Czuliśmy wszyscy, że tam właśnie,
Dokąd się myśl i serce zrywa,
Stoi na straży ręka mściwa
I dusi każdą skrę, aż zgaśnie;

Że nam nie tylko już oręże,
Lecz rzemieślniczych prac narzędzie
Wytrąca z rąk na Ojców grzędzie,
Że przemoc wszędy nas dosięże

I znak ohydny poniżenia,
Piętno na czołach nam położy
Zwierząt przykutych do obroży
I nie mających praw istnienia.