Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 37.jpg

Ta strona została przepisana.

I szło dziewczątko moje ciche,
Tak pełne blasku i uroku,
Iż śród rozkosznych nimf natłoku
Zdało się jedno czystą Psyche.

Na płaskorzeźbach Grecyi staréj
Myt cudny mistrze wyrzezali:
Amor motyle skrzydła pali,
Jak duszę namiętności żary.

I ze mną nie wiem co się stało?
Jaki mi demon wstąpił w serce,
W złego zmieniając je szydercę,
Żem dręczył mą ptaszynę białą?

Lecz ta przeczysta w swym rozkwicie,
Spokojna, niby marmurowa,
Spojrzała na mnie jak królowa:
„Gdy takie dziś — jak zeń snuć życie?“

I nie spłonęły śnieżne lica,
Rzęs nie spuściła, ani zbladła,
Gdy, niby lilia z wód zwierciadła,
Z ust wyszła serca tajemnica.

Kochała — i jak kwiat, co słońca
Piosenką witać rad świtanie,
Ona miłości na spotkanie
Szła czysta, śmiała i wierząca.