Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 53.jpg

Ta strona została przepisana.

A gdy tłum myśli rozszalałych
Nie rozwiązywał pytań owych,
Tom się do piersi tulił białych,
Do ust rozkosznie purpurowych,

Aby mi z czoła zcałowały
Te harde męzkich serc tęsknice,
Gdy duch chce prawdzie spojrzeć w lice,
By szałem pieszczot je zalały.

Szalałem! Pjane uciech kruże
Spełniałem wargą wciąż spragnioną:
Nie czułem nic — lecz mi na łono
Same leciały ludzkie róże,

Jak one kwiaty, co przepaście
Górskie wieńcami swemi stroją.
A ja wolałem: „O, zagaście
Ogień, co pierś przepala moją!

Niechaj z ust waszych haszysz piję:
Samotny orzeł na urwisku,
Niech w tym żmijowym żądz uścisku
Zdławion, zapomnę już, że żyję!“

Lecz próżne były me wołania,
I próżno napój kruż zapienia:
Bo ani ciało wyczerpania,
Ni duch nie osiągł znicestwienia.