Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 54.jpg

Ta strona została przepisana.

Zbyt wiele sił przyroda wlała,
Zbyt długom w świecie duchów bawił,
Ażeby lada ogień strawił
Siły méj duszy, albo ciała.

A może miłość, jak westalka,
Ogniska w sercu mojém strzegła,
Że dusza mrokom nie uległa
I dotąd wre w niéj ból i walka;

Żem precz odtrącił uciech czary,
Pełen pogardy i przesytu,
I myślą rwę się do błękitu,
Gdzie słońc promiennych gorą żary.

Szalałem, — ale podłość świata
Nigdy nie przylgła mi do czoła —
I w sobie hardość mam Anioła
I jasność, co z duchami brata.

Prawnuk rycerskich tych husarzy,
Co skrzydła mieli u swych ramion,
W obec poważnych Ojców twarzy
Rzec mogę: Grzesznym, lecz nie splamion.

Słuch chwyta szumy jakichś lotów —
To nadlatują wiosny ptaki,
A na ich górne patrząc szlaki
I jam gdzieś z niemi lecieć gotów.