Strona:PL Jerzy Żuławski-Na srebrnym globie 310.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
Nad morzem, przy Ciepłych Stawach.

Odbyłem więc znowu daleką podróż i znowu jestem smutny i przygnębiony... Zdaje się, że na przyszłość trudno mi już będzie oderwać się od tego kraju i ludku, bo widzę, niestety, że zadanie moje nie jest skończone i trzeba, abym był przy nowem społeczeństwie księżycowem i godził i nauczał i wychowywał jeszcze...
Dzieci Toma podrastają; gdym przyszedł z Kraju Biegunowego i stanął wśród nich, patrzyły na mnie z nieopisaną grozą i przestrachem, na olbrzymiego starego człowieka, który przybył z Ziemi, a teraz długo żył w samotności. Ojciec opowiadał im o mnie zapewne.
A to wszystko są karły. Takie smutne księżycowe karzełki...


Od EXODU naszego dni księżycowych czterysta dziewięćdziesiąt dwa, to znaczy blizko trzydzieści ośm lat ziemskich. Bardzo dawno już nie zapisywałem nic na tych kartach, — dzisiaj biorę je w rękę, aby zanotować śmierć Róży.
Umarła, rzecz straszna, z winy swego męża i brata, ukochanego niegdyś mego wychowanka, Toma, który w gniewie uderzył ją kamieniem w głowę!
Druga żona Toma i dzieci jego starsze przyjęły ten czyn w milczeniu, — zdaje im się, że on ma prawo zabijać wszystkich, którzy mu nie są posłuszni. Jedna Ada, zawsze zdala się trzymająca od Tomowej rodziny, wystąpiła teraz przeciw zabójcy. Bez wybuchu, bez krzyku, tylko z groźną twarzą i podniesionemi rękoma szła dziewczyna ku niemu, a on się cofał lękliwie, choć mógł ją jednem uderzeniem dłoni powalić, bo większy jest i silniejszy.
Ale ona zatrzymała się dwa kroki przed nim i pokazując