Strona:PL Jerzy Żuławski-Na srebrnym globie 339.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

łeś. Nie ruszyliśmy niczego. Ada tylko zamieszkiwała go podczas twej nieobecności i dwa stare psy twoje, które pozostawiłeś.
— A ty? — zapytałem, — a starsze dziewczęta? gdzieżeście wy przebywali? —
Tom obejrzał się. Poszedłem za jego wzrokiem i spostrzegłem dopiero teraz, że nieopodal wśród zarośli nad brzegiem wyższego ciepłego stawu wznosił się prawie już ukończony, nowy domek.
— Ja zbudowałem sobie nowy dom, — rzekł Tom.
— Po co? — zapytałem z mimowolnym zdziwieniem.
Tom wahał się przez chwilę, — wreszcie wskazał na zbliżające się ku nam właśnie starsze dziewczęta i rzekł, patrząc mi prosto w oczy:
— To są moje żony!
— Która? — zapytałem prawie bezwiednie. Zaległo milczenie. Tom zwiesił głowę, a dziewczęta poglądały ku nam trwożliwie.
— Która z nich? — powtórzyłem teraz już świadomie.
— Ja je obie kocham — odparł, — i obie są moje! — Mówiąc to, wziął dziewczęta za ręce i przywiódł je do mnie:
— Pobłogosław nas, Stary Człowieku!...
Wówczas to po raz pierwszy przezwał mnie tem imieniem, które dzisiaj już do mnie przyrosło — na zawsze, jak się zdaje.
Odtąd życie nasze uległo pewnej zmianie, napozór nieznacznej, a przecież bardzo istotnej. W szczupłem naszem towarzystwie nastąpił rozłam. Tom z żonami tworzył osobną, zamkniętą w sobie rodzinę, której węzły zacieśniały się w miarę, jak potomstwo przychodziło na świat. Ja i Ada zostaliśmy na uboczu. Z każdym dniem czułem, że jestem mniej na tym świecie potrzebny, z każdym dniem wzrastała we mnie tęsknota za moim