Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 034.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   26   —

nawet wyrobili oddzielny, międzynarodowy, w dziwny sposób ze strzępów różnych żywych języków sklejony.
A więc właściwie wszystko jest, jak było! Jeno że te granice niewyraźne, o których utrzymanie z góry, zniesienie z dołu — ongi walczono, wyraźniejszemi się stały, szerszemi i trudniejszemi do przebycia z chwilą, kiedy w zasadzie istnieniu ich zaprzeczono. Ustało obustronne parcie nazewnątrz i siłą faktów warstwy poczęły się skupiać i zasklepiać, cofając się mimo woli i wiedzy coraz bardziej od siebie.
I wszystko jest, tak jak było. I mimo dobrobyt, mimo wiedzę, mimo wolność i prawa niby doskonałe — tak samo dzisiaj, jak i przed wiekami płytko jest na ziemi i ciemno, i duszno coraz bardziej w tem życiu, u którego kresu czeka Śmierć, z jednako zawsze zakrytą, niepojętą twarzą.
A szczęście? Osobiste szczęście człowieka?
O, ludzka duszo, nigdy niesyta i niepoprawna! Nauka, wiedza ni mądrość żadna nie wytrzebią z głębi pragnień nierozumnych, śmiesznych a pożerających jak ogień, gdy wielce rozgorze.
Cień był w pokoju od chmur, co księżyc zasnuły. Jacek mimowolnym niemal ruchem wyciągnął dłoń i dotknął na pamięć guzika w rzeźbach biurka ukrytego. Na owalnej tarczy z mlecznego szkła w ramie bronzowej zamigotał barwny obraz: drobna, dziecięca napozór twarz pod bujną falą jasnych włosów i oczy ciemno-błękitne, ogromne, szeroko rozwarte...
— Aza, Aza... — szeptał w ciszy, — pochłaniając wzrokiem to nikłe odbicie.