Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 246.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   238   —

nym walorem. Niegdyś, przed długimi wiekami szukano uporczywie i mozolnie, jakby z nieorganicznego bytowania wyrozumieć powstanie organizmu, — dzisiaj wiemy nie tylko, że jest w tem zasadnicza i pierwotna konieczność, lecz nadto, wedle jakiej zasady to się dzieje; tu i tam jedna włada niewzruszona matematyczna formuła.
Urwał na chwilę i obróciwszy się wskazał ręką szereg znaków zapisanych na czarnej tablicy.
— Oto jest zagadka istnienia — podjął znów z gorzką ironją w głosie — rozwiązana, do banalnej nagości cyfr sprowadzona. Jesteśmy dziś czarodziejami naprawdę i moglibyśmy wedle niej stwarzać nowy świat, nowy byt, rzeczywistość nową i dowolną, gdybyśmy tylko... Ach, tak! taka drobnostka stoi na przeszkodzie ziszczeniu tej mocy odnalezionego zaklęcia. Widzicie panowie, że zrównanie, które tu napisałem, ma w pewnej zasadniczej części swojej postać matematycznej całki i jak każda całka wymaga uzupełnienia przez pewną ilość stałą, owo C matematyków, tworzywo fizyków, odwieczna vis vitalis biologów, słowem to coś, o którem się nie wie w tym wypadku czem jest właściwie i wiedzieć się już nie będzie, bo to z formuły zgoła nie wynika.
Pochylił głowę i ręce rozłożył ruchem bezradnym.
Jacek ze skronią na dłoni opartą słuchał, milcząc jak inni. Słowa ostateczne uczonego towarzysza nie były dlań niespodzianką: wiedział już od chwili, gdy zoczył owo równanie magiczne na tablicy wypisane, że mądrość ludzka w najwewnętrzniejsze tajnie istnienia się wdzierając, uderzyła tu znowu o mur niewidoczny a wyczuwalny, stanęła znowu twarzą w twarz wobec jednej i tej samej, wiecznie się powtarzającej zagadki, wobec tego Nic, które zarazem jest wszystkiem.
»A Słowo stało się ciałem« — zadźwięczało mu w uszach przypomnieniem. Mimowoli wzniósł oczy na wyniosłą postać lorda Tedwena, z prezydjalnego miejsca wszystkim widną.
Starzec siedział prosto, z rękoma na pulpicie złożonemi,