Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 018.jpeg

Ta strona została skorygowana.

Malahuda spojrzał i zdumiał się. Pośród małej garstki zebranych snadź przypadkowo przechodniów szli, a raczej biegli dwaj Bracia Wyczekujący. Poznał ich zdala po odkrytych ogolonych głowach i długich szarych szatach, jakie mieli na sobie. Nieopodal stał wózek psami zaprzężony, którym snadź tu przybyli. Już samo zjawienie się mnichów, nie opuszczających w ciągu życia nigdy swych siedzib, było czemś niesłychanem, ale miary zdumienia starego kapłana dopełnił sposób ich zachowania się, wprost niepojęty. Patrzył i sądził, że ma ludzi szalonych przed sobą, nie śmiał bowiem przypuszczać, aby się popili mnichowie, nie znający wedle ślubów trunku żadnego. Biegli krokiem tanecznym, w pląsach, wymachując rękoma i z rozpromienioną twarzą rzucali naokół jakieś okrzyki, których treści nie mógł pojąć zdala. A lud w dole słyszał je i rozumiał snadź, bo ciżbą całą począł się naraz tłoczyć ku przybyłym — ruchliwy, oszalały a krzyczący, tak iż nie wiela, a Malahuda sam został na stopniach świątyni ponad opustoszałym placem. W tejże jednak chwili uderzyła na niego powrotna fala tłumu. Nim mógł zdać sobie sprawę z tego, co się dzieje, spostrzegł około siebie twarze oszalałe obłędną jakąś radością, podniesione ręce i setki gąb rozwartych a krzyczących: lud cały pchał się teraz na stopnie świątyni, a na przedzie szli obaj Bracia, na rękach niemal niesieni i wołający z płaczem naraz i śmiechem:
— On przyszedł! On przyszedł!
Nie rozumiał i długo jeszcze pojąć nie mógł, choć Bracia opowiadali mu, że spełniona jest wielka obietnica i dokonany czas przez proroków naznaczon, bo oto poprzedniego dnia o godzinie, kiedy w Kraju Biegunowym Słońce staje nad zaćmioną Ziemią, powrócił po wiekach do ludu swego On, Stary Człowiek — odmłodzony i promienny, Zwycięzca i wybawiciel!... »Bracia Wyczekujący« przestali już istnieć, — są oni teraz »Braćmi Radosnymi«; — po dwóch rozesłani idą z dobrą nowiną do wszystkich plemion księżycowych, nad brzegiem Wielkiego Morza i w głębi lądu nad strumieniami zamieszkałych,