Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 067.jpeg

Ta strona została skorygowana.

czapkę arcykapłańską i na znak nowej władzy nakrył nią łysą czaszkę swoją.
Stał tak przez jakiś czas — cichy i zadumany, ważąc snadź w myśli to, co usłyszał, — aż wreszcie i lud przycichnął, dziwnem zachowaniem się jego zaniepokojony.
Wtedy Marek nagle wzniósł głowę i krokiem pewnym wstąpił na czarny, koralem szyty i perłami płaszcz ze skóry szerna, rozesłany przez ostatniego arcykapłana dawnej ery pomiędzy nim a złotemi wrotami świątyni.
Tłum, widząc to, wybuchnął radosnym okrzykiem tryumfu i uniesienia; zaczęto się cisnąć znowu do jego nóg, sławiono moc i błogosławiono naprzód jego imię, przyszłemi zwycięstwami głośne.
Marek wzniósł ręce i dawał znak, że chce mówić — ale długi czas upłynął, nim lud, przycichłszy nieco, pozwolił mu dojść do słowa. Zaledwie jednak usta otworzył, stało się zgoła coś niespodziewanego. Oto od strony północy, kędy trójszczytowy zamek szernów się wznosił, buchnęła fala gęstych i czarnych dymów, słońce w mgnieniu oka przysłaniając, a wraz podniósł się krzyk straszliwy trwogi i wściekłości. Słychać też było szczęk i nawoływania z nagła powstającej walki; tłum zakotłował się i ruszył, — jedni cisnęli się ku Zwycięzcy, pomocy jego wzywając, inni zaś biegli, krzycząc, ku domostwom swoim zagrożonym.
Oto szernowie pod wodzą Awija wypadli byli z cytadeli i przełamawszy nagłym natarciem łańcuch arcykapłańskich straży, wpadli do osady, szerząc przestrach, mord i pożogę. Marek, podniósłszy głowę, dojrzał zdala ich czarne postacie, jak wznosiły się ciężko na skrzydłach szerokich ponad tłum, miotając weń z góry pociski i żagwie płonące...