Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 176.jpeg

Ta strona została przepisana.

czastych nóg szernów i bruzdy, wydarte snadź przez ciężkie, wciągane tędy przedmioty.
Teraz nie wątpił już Zwycięzca, że znalazł drogę właściwą i że we wnętrzu górskiego pierścienia spotka szernów istotnie.
Nie było celu odbywać dalszej drogi samotnie i tracić czas na to niepotrzebnie. Zatrzymawszy tedy tylko Nuzara przy sobie, odesłał resztę ludzi z powrotem, aby cały oddział sprowadzili znajomem już sobie przejściem.
Nastały długie godziny oczekiwania, więcej jeszcze męczące, niż wspinanie się w górę. Nuzar zwinął się w kłębek pod jakimś głazem, jak gdyby zwierzę, i spał na śniegu; Zwycięzcę poczęły w samotności dręczyć różne myśli i obawy. Żałował już, że nie poszedł sam po towarzyszów, — wysłańcy mogli przeoczyć kopce, dość rzadko stawiane, i nie trafić na właściwe miejsce... Bał się nadto, czy bez jego pomocy i towarzystwa ludzie zdołają pokonać trudności przejścia, — czy przy jakim nieuchronnym wypadku nie wybuchnie znów popłoch, czy nie ogarnie ich zaraźliwem tchnieniem straszliwa górska choroba na widok skał niedostępnych i zionących zewsząd przepaści?
Wreszcie pomyślał także o niebezpieczeństwie ze strony szernów, o którem w ciągłym trudzie wstępowania zapomniał był zupełnie. Wszakże każdej chwili mogli oni wypaść z zasadzki i zniweczyć doszczętnie szczupły zastęp poprostu strącanymi z góry kamieniami!
Czuł, że na tę myśl przerażenie dławi mu dech w gardle. Zrozumiał teraz dopiero, jak szaleńczo i lekkomyślnie zapuścił się w turnie z garstką oddanych sobie i wierzących w niego niezłomnie ludzi.
Spojrzał na śpiącego Nuzara i zawahał się, jakby go chciał obudzić... Ale wnet porzucił ten zamiar jako śmieszny i niepotrzebny. W czemże mógł mu teraz być pomocny ten morzec o mózgu na wpół zwierzęcym?
Niepokój jednak nurtował go coraz większy, nie pozwala-