Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 221.jpeg

Ta strona została przepisana.

ona oprzeć się nie mogła. Wiedziała tylko, że ci przybysze podeszli ją i sprowadzili dobrowolnie czy też nieumyślnie jakiś straszny wypadek, nie dający się już cofnąć...
A Zwycięzca? Przeczucie mówiło jej, że nie stało się to z jego wiedzą ani wolą. I jeżeli teraz będzie się gniewał? Na nią, naturalnie na nią przedewszystkiem, która była przy tem obecna i nie przeszkodziła niczemu. Trzeba może iść i wyznać? Albo raczej ukryć się i nie wspominać o tem nikomu? Nawet Zwycięzcy...
Ta myśl ostatnia zwłaszcza zapuszczała w jej mózgu korzenie. Poparło ją mimowolnie uświadamiające się rozumowanie: Jeśli Zwycięzca jest wszechwiedny, to zupełnie zbyteczna powiadomić go o wypadku, o którym wie sam z siebie, — raczej ukryć się tylko przed jego gniewem należy. A jeśli wszechwiedny nie jest, to lepiej, że dowiedziawszy się o wszystkiem przy jakiejś sposobności, nie będzie wiedział, że ona, Nechem, brała w tem jakikolwiek udział. W każdym razie — trzeba się ukryć.
Z tem postanowieniem, odpocząwszy nieco, puściła się krętym wąwozem ku południowi, zamyślając następnie rzucić się na zachód, ku zagubionym wśród gór osadom, aby tylko być jak najdalej od miasta przy Ciepłych Stawach, gdzie niewątpliwie Zwycięzca przebywa...
Bo nie wiedziała nawet, że morze ją w tej chwili dzieli od niego, wojującego z szernami w pobliżu drugiego bieguna Księżyca...
I Marek, stojąc na wale górskim, w Ziemię zapatrzony, jawiącą się na horyzoncie, nie przeczuwał zgoła, że wóz jego dąży właśnie z zamkniętymi w nim dwoma ludźmi ku tej rodzimej jego gwieździe.
Miało się pod wieczór i oczekiwał przybycia posiłków z Jeretem na czele. Walka stawała się coraz cięższa i sił już zaczynało brakować upadającym z bezsenności i trudu. Według odwiecznej reguły stali oni się teraz z napastników — napasto-