Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 230.jpeg

Ta strona została przepisana.

wzniósł ręce w górę i obróciwszy się, runął przed Zwycięzcą twarzą na posadzkę.
— Tyś jest pan, — wołał, — tyś jest mocarz największy! Wielkiego Szerna pojmałeś, o którym tylko słyszały uszy nasze, bo oczom naszym widzieć go nie było wolno! A oto patrzymy na niego, jak stoi przed tobą, panem, i w pętach!
Dwaj towarzyszący mu morcy padli również na twarz, bełkocąc jakieś niezrozumiałe wyrazy. Po dłuższym czasie dopiero zdołał z nich Marek wyciągnąć niejakie objaśnienia...
Słyszeli oni z dawien wśród szernów, że w mieście jednem niedostępnem jest starzec wszechwiedny, Wielkim Szernem nazwany, stróż tajemnic wszelkich, spisywanych od wieków barwami na krągłych kamieniach. Za świętość i jedyną nietykalną istotę mają go szernowie, choć on nie rządzi ani nie rozkazuje. Oni sami nie chcą nic wiedzieć, uważając to za ciężar niepotrzebny i zapomnienie ceniąc nad inne dobro, ale on wie wszystko, a kiedy czuje zbliżającą się śmierć, wybiera następcę, którego wtajemnicza, aby snadź wiedza nie przepadła...
Wielki Szern również spisuje wszystko ważne, co się staje, i ma nad tem pieczę. Morcy poznali go po płaszczu i złotych obręczach, a nadto po okrągłym kamieniu, których w kraju szernów, okrom tego dostojnika, pod karą śmierci pismem pokrywać nie wolno.
Marek słuchał ze zdumieniem opowiadania, patrząc na starca ciekawie. A potem zapytał morców, czy zdołają się z szernem porozumieć?
Nuzar się stropił.
— Jeśli on zechce co mówić blaskami, wyrozumiemy może od biedy, — rzekł, — ale jemu głosem nic się nie powie, jeśli nie był nigdy wśród ludzi. Szernowie między sobą używają głosu tylko tak, jak ludzie ruchów rąk lub głowy, dla wyrażenia rzeczy najprostszych, gdy nie mogą sobie wzajem patrzyć na błyszczące czoła. Cóż mu tedy powiemy?
Mimo to Zwycięzca zażądał, aby spróbowali zapytać szerna,