Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 263.jpeg

Ta strona została przepisana.

ich świeciła, i będą panami do skończenia czasów, kiedy Wielka Pustynia wypije morze i Księżyc cały pochłonie...«
Ihezal bezdźwięcznie poruszyła wargami.
— Pójdź bliżej, — rzekł znowu szern po chwili, nie spuszczając z niej wzroku.
Zachwiała się, ale posłuszna postąpiła kilka kroków.
— Bliżej.
Postąpiła jeszcze, — już tylko pół kroku ją od niego dzieliło.
— Litości...
— Rozetnij sznury, — rzekł Awij.
Mechanicznym, bezwolnym ruchem podjęła sztylet i chyląc się do nóg potwora, zaczęła przecinać krępujące je więzy.
— Ręce...
Wyprostowała się i wolno, jak gdyby sennie, wraziła ostrze sztyletu między dłoń szerna i żelazny pierścień na ścianie. Awij miał jedną rękę już wolną. Nie sięgnął jednak po sztylet, aby sobie i drugą uwolnić, jeno powtórzył tym samym cichym, rozkazującym głosem:
— Dalej, i drugą...
Ihezal przecięła sznur.
I nagie uczuła, że jakaś straszliwa czarna masa na nią się zwala. Chciała się bronić, chciała odeprzeć ciężar rękoma, sztyletem pchnąć, ale z dłoni jej jak liść zwiędły wyleciał, a w tej chwili dwa skrzydła szerokie, wzniesione, gdzieś w górze nad jej głową zatopotały i opadły na nią, spowijając miękko... Uczuła ręce straszliwe, ślizgające się po jej bokach i szukające wśród sztywnych fałdów szat ciała żywego — a potem na obnażonych biodrach dotknięcie zimnych, ślizkich dłoni. — Nagła noc ogarnęła jej głowę, żar w ustach i krtani, ból — jakiś potworny, nieludzki, straszliwy ból, który skręca jej mięśnie i wnętrzności, ból tak ohydny, że aż do dzikiej rozkoszy podobny...
Upadła bez przytomności.