Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 310.jpeg

Ta strona została przepisana.

wieść posłyszał, udał wielkie zamieszanie i zaczął krzyczeć, że mu wóz jego skradziono i że on już na Ziemię powracać nie może. Wszystko to było ułożone i zrobione w tym celu, aby ludzie myśleli, że on nierad na Księżycu zostaje i koniecznością jeno do tego przyniewolony. Aby to zaś miało większy pozór prawdy, przez czas niejaki okazywał srogie przygnębienie i niby to usiłował nowy wóz zbudować, z czego jednak nic nie wyszło.
Ale niebawem wyszły na jaw tajemne jego zamiary. Gdy bowiem tylko po pewnym czasie zauważył, że dawną powagę wśród ludu utracił, odrzucił precz wszelkie względy i udawania i stanął w całym bezwstydzie prawdziwej swojej istoty przed oczyma ludzi, od których dotychczas dobra jeno doświadczał.
Zwołał tedy wielkie zgromadzenie, a kiedy lud, więcej ciekawością niż posłuchem wiedziony, stawił się na nie, on wystąpił z przemową, w której oświadczył, że zmuszony do przebywania na Księżycu, nie chce tu siedzieć z założonemi rękoma, lecz będzie pełnił dzieło swoje, losem mu snadź przeznaczone, od którego omal że nie był odstąpił, zniechęcony napotykanemi trudnościami. Teraz jednak nie ma wyboru i przeto nie będzie się wahał, lecz spełni, co ongi był zamierzył, jeśli się nie da po dobremu, to siłą. Słuchać go wszyscy muszą, ponieważ on tak chce.
Odtąd dopiero zaczął okazywać, czem jest w istocie i co potrafi. Dobrał sobie siepaczy i gdy przewrotnych a niemądrych praw jego nowych przyjąć nie chciano, począł lud gnębić i strachem posłuch dla siebie wymuszać.
W dawnej świątyni, którą splugawił, na dom ją sobie mieszkalny obróciwszy, założył swój dwór, z podobnych jak on niecnot się składający, przy którego pomocy spodziewał się wkrótce zawładnąć całą krainą księżycową, przez ludzi zamieszkaną. Natrafił jednak na opór niespodziewany i to powoli do szału zaczęło go doprowadzać. Srogi i wyuzdany, krwią znaczył swoje samozwańcze panowanie. Nikt przed nim nie był bezpieczny; wszystko chciał zmieniać i nikomu z praw przyro-