Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 319.jpeg

Ta strona została skorygowana.

giend bałamutnych, jakoby ludzie z Ziemi przed wiekami przybyli, szeptać sobie zaczynało i o tym bądź co bądź niezwykłym człowieku, że przyszedł z tej gwiazdy, stanowiącej najciekawszy fenomen niebieski na Księżycu. Ja osobiście nie wierzę jednak, aby te brednie sam Marek mógł był rozgłaszać o sobie; był on zbyt rozumny, aby się chciał narażać na śmieszność. Co najwyżej skłonny jestem przypuścić, że przez bierne zachowanie się wobec powstającej legendy o ile uszu jego doszła, mógł poniekąd pozwolić jej wzróść i rozwinąć się, widząc korzyść dla siebie w takim podaniu wśród tłumu o nadksiężycowym swojem pochodzeniu. To bowiem bierne przyzwolenie nie kompromitowało go wobec ludzi rozumnych, a w oczach tłumu nadawało mu znaczną powagę.
W każdym razie pochodzenie tego dziwnego człowieka jest sprawą dotychczas niezupełnie wyjaśnioną. Zjawia się nagle pewnego dnia — i to, ile podaniu można wierzyć, w Kraju Biegunowym, zdala od zwykłych ludzkich siedzib, — zabiera z sobą Braci Wyczekujących, przybywa do stolicy przy Ciepłych Stawach i wypędziwszy rządzącego arcykapłana Malahudę, bierze natychmiast ster wszystkich spraw w swoje ręce.
Nikt go nie znał dzieckiem, nikt nie wie, gdzie się chował i skąd nabył tych rozległych wiadomości, które mu tak wiele pomogły w dalszem działaniu. Przypuszczenie, jakoby morcem był z pochodzenia, nie wydaje mi się dość prawdopodobnem. Morcy na ogół bywają tępi i trudno uwierzyć, aby który z nich sam z siebie doszedł do wynalazków, wśród szernów nawet nieznanych, jak na przykład broń palna, której wprowadzenie właśnie Markowi, zwanemu Zwycięzcą, ogólnie przypisują.
To pewna, że nie chował się w kraju przez ludzi zamieszkanym, — ponieważ zaś każdy rozumny człowiek odrzucić musi baśń o cudownym przybyciu jego z Ziemi, która, jak wiadomo, jest gwiazdą od Księżyca niezmiernie odległą i wszelkiego życia na lśniącej powierzchni swojej pozbawioną, więc nie pozostaje nic innego, jak uznać za fakt oddawna w łonie Bractwa