Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/025

Ta strona została uwierzytelniona.

życia i znaczenia. Słyszałem wyraźnie, jak tam coś płacze, coś się skarży i woła. Wszystkie baśnie i gadki, które dziewczęta w kuchni zimowymi wieczorami opowiadały, stawały mi wtedy w pamięci. Zaklęte księżniczki, smoki, pastuszek, który grając na fujarce, drogę w puszczy zagubił i z królem wężów się spotkał — i wiele, wiele innych rzeczy — wszystko to w tym lesie być musiało. Byłem o tem silnie przekonany, chociaż mnie wyśmiewano, gdy o tem mówiłem. Obiecywałem sobie w duchu, że gdy dorosnę, zgłębię te tajemnice i wsławię się ogromnie. Nawet dzieci pociąga tajemnica i sława... Ale nie zwierzają się z tego, tak samo, jak dorośli... I o mojej też ambitnej myśli dziecka nikt nie wiedział.
Ojciec brał mię z sobą czasem do lasu. Gdy tylko owiał mię cień odwiecznych jodeł i dziwnie upojny zapach boru, stawałem się naraz zadumanym i lękliwym i za żadne skarby świata nie byłbym puścił ręki ojca. Dziwno mi tylko czasem było, czemu nie spotykam tych widm i czarów, o których tyle myślałem? Mchy tylko a paprocie i jodły olbrzymie o dziwnie powykręcanych korzeniach, ale ani śladu królewien, pastuszków — zgoła nic z tego, coby tutaj być po-