— Zapewne. A zresztą...
— Cóż?
— Ja go szukam w sztuce: na płótnie, które pod moimi palcami ożywia się i zapełnia snami ujętymi w ciało, w kształt, barwę... To moje życie.
— I znalazłeś je, to szczęście czy zadowolenie?
— Jeszcze nie, ale z czasem...
Urwał i po chwili zaczął znowu:
— Inni go szukają po innych drogach, inaczej. Ale zawsze w życiu, bo to podstawa. Mówią: wolność, mówią: poznanie, wiedza, doskonałość...
Do rozmowy wmieszał się trzeci głos, starszy od obydwu poprzednich:
— A spokój? How do you think? Czy on nie jest szczęściem?
Słowa te, rzucone niespodziewanie tonem zapytania, nie znalazły na razie odpowiedzi. Głębokie milczenie zapanowało w gronie trzech przyjaciół.
Siedzieli oni dokoła małego stolika na werandzie restauracji, postawionej tuż nad brzegiem jednego ze szwajcarskich jezior. Widok stąd roztaczał się cudowny i szeroki: na wodę,
Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/042
Ta strona została uwierzytelniona.