Miałbym ochotę szydzić z samego siebie i ze słów, które napisałem i z serca, które boli jeszcze — bo nie wiem, gdzie się prawda kończy a zaczyna komedja — ba! nie wiem nawet, kiedy aktor jest człowiekiem, a widzom zdaje się tylko, że on gra jeszcze, a kiedy bierze na siebie tylko szychowy płaszcz królewski i łzy pożyczane i wyuczone gromy w usta...
Chcę szydzić, a boję się, bym nie grał komedji, szydząc.
Jeżeli już ta dwoistość w człowieku jest konieczna, czemuż nie jest zupełna?... Jeżeli już dwie dusze w piersi nosić musimy, czemuż nie wiemy, która jest prawdziwie nasza?
Oto znowu jedno z tych pytań, których lepiej nie stawiać...
Bądź zdrów.
Zdziwił cię ostatni mój list i pytasz, co go spowodowało, co mnie z równowagi wytrąciło,