Wszyscy jej składali życzenia, ale ona nie była zadowolona... Wprawdzie Karol był młody i przystojny, majętny i zakochany, a nawet podobno sławny już tam gdzieś na tym świecie, co wiersze czytuje i zachwyca się niemi — ale mimo to wszytko ona nie była zadowolona. Przedewszystkiem tak ją to niespodziewanie zaszło... Chociaż właściwie powinna była od dawna spostrzec, na co się zanosi. Karol już od kilku miesięcy bywał w jej domu, ale ona nie myślała o tem. Dla niej, dla matki, była Stefa zawsze jeszcze dzieckiem, małą dziewczynką, jak wtedy, gdy czepiając się jej sukni, biegała za nią po domu, a oddawszy jaką drobną, dziecinną posługę, pytała: „Mamo, grzeczna ja?“ — Takie to dobre było dziecko...
I pomyśleć, że dzisiaj należy już prawie do obcego człowieka, a człowiek ten za parę miesięcy nazwie ją swoją żoną! Stefę, jej małą
Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/125
Ta strona została uwierzytelniona.