Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

przed oczyma. Oto zdaje jej się znowu, że to ona sama jest młodą narzeczoną i czeka na swego ukochanego. Późno już — dlaczego nie przychodzi? Przyjdzie z pewnością i wszystko będzie dobrze, tylko nie wie, co to ma znaczyć, że taki przenikliwy ból w piersi czuje? — Mimowoli, automatycznym ruchem chciała dłoń do piersi podnieść, ale sił jej brakło i ręka bezwładnie opadła na kolana.
Stefa! — co ze Stefą będzie!?
Śnieg padał wielkimi płatami, w pokoju coraz ciemniej się robiło. Meble roztapiały się w niewyraźnych zarysach i tylko na jaśniejszem tle okna odrzynał się ostro boleśnie ściągnięty, nieruchomy profil wdowy. Długie chwile mijały; w ciszy słychać tylko było monotonny chód starego zegara...
Nareszcie drzwi się otworzyły, na progu stanęła Stefa.
— Mamo, — zaczęła, — trzeba lampę zaświecić, Karol dziś pewnie przyjdzie...
Wdowa nie odzywała się.
— Włożyłam tę bluzkę, którą on lubi; ładnie mi w niej, prawda, mamo?
Mówiąc to, zbliżyła się cicho do milczącej