Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

fizycznych, tak jest! fizycznych przedewszystkiem, — ale ja mam już lat pięćdziesiąt parę i śmiesznym być nie chcę...
Snuł te myśli na przekór całej swej wewnętrznej istocie. Wiedział, że zmusza się do sofisterji, ale usiłował wmówić w siebie, że tak nie jest...
— A zatem, cóż to jest życie?...
Spojrzał znowu na półki. Tam leżała gruba książka, która mu niegdyś wyrobiła sławę i podbiła wszystkich młodych... Książka o życiu. Tam już zadał sobie to pytanie, rozklasyfikował je, rozwiązał, wyczerpał wszystkie odpowiedzi. Tak mu się przynajmniej zdawało... Chociaż właściwie... nie! — to nie jemu, to się tak zdawało tym, co książkę czytali... On czuł zawsze i w głębi duszy przyznawał się do tego, że nie wie, co to jest owo życie, ów tajemniczy bóg, którego obecność czuł wszędzie, ponad sobą, około siebie, tylko nie w sobie...
Gwałtownym wysiłkiem woli przerwał pasmo snujących się myśli. Za wszelką cenę pragnął się uwolnić od myśli o życiu, tej dręczącej zmory, która mu się aż nadto śmieszną wydawała.
— Czyby się nie położyć spać? — błysło mu