Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

żyć dla innych, dla świata, dla ludzi, to jest pracować... A! jakże to wszystko marne! jakże on sam jest marny...
Przymknął oczy i zdawało mu się znowu, że morze ze złocistem czółnem na grzbiecie faluje przed nim i on głos znowu słyszy:
— Odpływa złota łódź rozkołysana, odpływa po falach czarnego morza w kraje, których nigdy nie ujrzysz:
tam, gdzie po stepach, spalonych słońcem, tabuny dzikich rumaków grzmią kopytami i tratują stare mogiły;
tam, gdzie po pustyniach chodzi wicher gorący i w rozżarzonych piaskach z chychotem się tarza;
tam, gdzie się góry wzbijają w niebo i głośnym rykiem śmiechu odpowiadają na gniew piorunów;
tam, gdzie są w borach stuletnie dęby i świerki dumne pod całunem śniegu;
tam, kędy palmy wieją, jak ptaki, zielonemi skrzydły, a w cieniu ich przeciągają się leniwe, do wężów podobne ciała odalisek;
tam, gdzie wulkany słupami ognia mówią do błękitów i ziemi, która drży pod brzemieniem ich słów płomiennych;