rzeczy błahe i marne. Zato drobne wypadki, do których nikt nie przywiązuje wagi, zapomniane porywy młodzieńcze, szaleństwa, chwile obłędu i chwile bólu wielkiego, upadki i namiętności, których świat się wstydzi, stawały mu żywo przed oczyma i rozkoszował się teraz wspomnieniem tych chwil, pieścił się niemi, bo niegdyś czuł w nich, że żyje.
Przypomniał sobie dziecinne lata, pełne tajemniczych przeczuć i marzeń dumniejszych, niż marzenia najdumniejszego zdobywcy świata u szczytu potęgi i ciągłą, uporczywą walkę otoczenia z tą bujną naturą dziecka...
I pierwsze, bujne wybuchy chłopięce, które rozsadzały jeszcze te więzy, jakie mu na ręce i duszę nakładano, — wybryki, przez wszystkich karcone, których nawet on sam wówczas wstydzić się usiłował, poczynając już wierzyć, że inni mają słuszność, nie on, nie on...
A potem?... Jeszcze marzeń kilka młodzieńczych, kilka szałów nieszkodliwych i niewielkich — i życie jego poczęło płynąć równem, spokojnem korytem. A jeśli czasem jeszcze coś tam w głębi duszy jego zadrgało, to sam tłumił z pośpiechem i lękiem niepotrzebne i niebezpieczne iskry... Zaczęła się dla niego ta uporczywa
Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/184
Ta strona została uwierzytelniona.