i gnuśna walka — nie z życiem, lecz z żądzą życia. Później już i walki nie było. Stał się statecznym człowiekiem i zdolnym literatem. Powodzenie mu się uśmiechało. Nie miał nieszczęść ani obłędnych radości, — wszystko szło zwykłym, utartym trybem. Mała miłość i małżeństwo szczęśliwe, kilka podróży, tak zwana sława...
Ach! i jeszcze jedno! Tak, to była rzecz straszna... Śmierć żony... Przywiązał się do niej, zżył się z nią i nagle ten grom! To była ostatnia chwila, kiedy czuł, że żyje, czuł przez ból i rozpacz, która nim targała...
Potem już nic...
I to ma być wszystko? To jest cała treść życia? Te kilka marnych okruchów namiętności, szału lub bólu? Ludzie mu zazdroszczą, cha, cha! ludzie mu zazdroszczą spokojnego, szczęśliwego a urozmaicone życia! Cha, cha, cha!
Śmiał się bolesnym, spazmatycznym śmiechem.
O! jakże on zazdrości wszystkim szaleńcom, zmarnowanym, nieszczęśliwym, nad którymi świat się lituje. Jakże zazdrości wszystkim, co żyją:
którzy są niewolnikami wielkich pragnień i namiętności i czują w piersiach huczący orkan życia;
Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/185
Ta strona została uwierzytelniona.