a niewzruszone pojęcia, odnoszące się przeważnie do porządku pomiędzy ludźmi, które wam już dzieckiem zaszczepiają w umysł. Ciało jej — to wszyscy ludzie, którzy te pojęcia mają, czczą je i podają im się, nieświadomie a czasem nawet wbrew woli...
— A ci, co im się poddają dobrowolnie i świadomie? — spytałem.
— Dobrowolnie i świadomie! na tysiąc wypadków — dziewięciuset dziewięćdziesięciu dziewięciu łudzi się tylko, że to czyni. A uważaj, że ten tysiąc jest już z pośród dziesiątek miljonów wybrany!
— Ale przecież są tacy! — zawołałem, — owi tysiączni. Co oni?
— To ostatni ludzie, rasa już wymierająca. Ale ja i z nich już nie mam pożytku. To są ludzie boży, nie moi.
I znów na chwilę przygnębiający jakiś nastrój zapanował wśród nas. Przekonałem się, że sprawy ludzi zarówno blizko obchodzą djabła, jak i mnie. Chciałem się jednak dowiedzieć czegoś więcej, począłem więc znów pytać:
— Powiedz mi, mistrzu (tak cię nazywam, bo mnie nauczasz, choć wyznawcą twoim nigdy nie byłem), powiedz mi, co zdziała świadomość
Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/213
Ta strona została uwierzytelniona.