Ja będę jedynym, który zabiję się dobrowolnie i bez powodu.
I to jest właśnie ważne, aby się wszystko stało bez powodu...
Patrzę na ostatnie zdanie, przed dwoma czy trzema laty napisane i przychodzi mi na myśl, że pisząc je wówczas, nie zdawałem sobie nawet sprawy z jego doniosłości. Bo ostatecznie myślałem wtenczas mniej–więcej: zabiję się, kiedy mi się życie przestanie podobać. A przecież toby zależało od życia, nie ode mnie i czyn nie byłby dobrowolny. — Należy powiedzieć: zabiję się, kiedy mi się przestanie podobać — żyć! Rzeczownik zastępuję bezokolicznikiem i to zmienia cały sens zdania. Wtedy wszystko zawisło tylko ode mnie i nie powinno, nie może zależeć od zewnętrznych okoliczności.
Z chwilą, kiedy mam to przeświadczenie stałe, głęboko na dnie mózgu mojego gdzieś wyryte, jestem naprawdę wolny, jestem panem życia i śmierci, szczęścia i nieszczęścia, panem losu nawet.
Mogę odejść, kiedy mi się spodoba, — mnie,