Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/265

Ta strona została uwierzytelniona.
POCAŁUNEK.


Była to jedna z tych sielanek, które się przeżywa, mając lat dwadzieścia.
Miałem ją w ręku, jak ptaka... Porównanie nie nowe i często nadużywane, ale ona była rzeczywiście jak ptak, który się boi, ale nie odlatuje. Nie odlatuje, bo wie, że daje szczęście, że jest tęczą i blaskiem i wonią nadziemską życiu tego, komu usiadł na ramieniu — w przelocie...
I dzisiaj jeszcze boję się mówić o tem głośno, chociaż jej już niema, jak wówczas bałem się mówić o swej miłości, aby jej słowem nie spłoszyć. Kwiaty mówiły za nas wrześniowe, co na późnych łąkach stały; wiatr tylko lekki, co owoc dojrzały z drzew obfitych strząsał i między ustami naszemi przelatywał wonny, zanosił nam pocałunki, tem czystsze, że wyśnione tylko, tem gorętsze, że tylko wyśnione...
I nadszedł dzień, kiedyśmy się rozstać musieli.