Ta strona została uwierzytelniona.
— Czyś ty rozumiała, co on mówił? — zawołałem.
— Rozumiałam, — odrzekła spokojnie. — Dowodził, że niema nieśmiertelności ani nagrody — tam...
— I cóż ty na to?
— Nic. To nieprawda.
— Nieprawda!? Ale czyż masz dowód jaki, że tak nie jest?
— Mam.
Mówiąc to, podniosła oczy od robótki na portret, wiszący na ścianie. Przez chwilę patrzyła z miłością na piękną i szlachetną głowę starca o białych jak mleko włosach i dobrych oczach, a potem uśmiechnąwszy się, rzekła z głębokiem przeświadczeniem:
— Widzisz, ojciec mój umarł, a był tak bardzo dobry. Musi być zatem w niebie u Pana Boga. Jakżeby wobec tego mogło nie być nieśmiertelności, ani nagrody?