Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.
XXVI.


Rano-m się zbudził ponad brzegiem rzeki
na harfy niemej połamanym trupie,
śród południowej dnia dusznego spieki...

W twarz mi się z nieba śmiało słońce głupie,
a wody mętne, cuchnące — leniwie
wlokły się, bulcząc, pod blask, co skorupie

podobny szklistej, oślizgłej, po grzywie
brudnych pian pełzał... Wiedziałem, że zmarło
wszystko i Ona — jak pieśń ma — nie żywie.

Łkanie straszliwe moją pierś rozdarło.