Ta strona została uwierzytelniona.
Mroczno mi w myśli; dłonie od strun mdleją
i pieśń się zrywa, obumiera, plącze:
żegnaj mi, pieśni, co nie brzmisz nadzieją,
żegnajcie struny, po których me rącze
palce biegały; już mi w drogę pilno, —
łzy już ostatnie z zgasłych źrenic sączę
i dłoń już czuję na sobie mogilną,
która obrywa ciało z mego ducha, —
dłoń zimną, straszną, a cichą, a silną...
Duch mój wbrew woli tej dłoni posłucha
i weźmie postać z swą istotą sprzeczną
i pójdzie... Zgasła ostatnia otucha:
wiem, że w wędrówkę się wybieram wieczną,
która nie wiedzie do przystani ciszy —
a towarzyszkę w drodze ostateczną,