Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.
III.


Czasem wieczorem, gdy róże płomienne,
srebrne jaśminy i lilij kielichy
wonie mistyczne leją i wpół-senne —
a brzęk owadów z łąk zalata cichy:

staje przedemną moja mara blada
i łamiąc kwiaty, z któremi się pieszczę,
z szyderczym śmiechem, jak wąż sycząc, gada:
»Czekam i czekam! — czyś nie gotów jeszcze?«