Ta strona została uwierzytelniona.
MYŚL.
I.
Myśli! moja kochanko! — o, myśli skrzydlata!
wierna — nigdy bratniego nie opuszczasz ducha!
czemuż jednak nie zawsze twój orszak cię słucha:
język, ręka i pióro? Czyż ty nie dla świata?
By cię ludzie dostrzegli, czemuż słów ci szata
potrzebna, która, kiedy twój płomień wybucha,
pęka w tysiąc odłamów, jak skorupa krucha,
jak pod dłonią olbrzyma ciasnych więzień krata?
Czasem dajesz się okuć i wyglądasz blada
z czarnych wierszy i smutna, lecz w chwilach potęgi
krzepnie przed twem obliczem ust bezdźwięcznych swada;
darmo ręka się stara blask twój zakląć w księgi:
rytm się plącze, słów braknie i rym się nie składa,
a ty lecisz nieścigła w jasne niebokręgi!...