Ta strona została uwierzytelniona.
NA ODCHODNEM.
Długo, długo twych ramion palące uściski
w pamięci mojej tkwiły! Twa postać, twarz, słowa —
skryte w sercu, jak w muszli jagoda perłowa,
duszę raniły, żem był obłąkania blizki...
Oczy moje urzekłaś piersią odaliski
a myśli słów kwiatami — a kiedy ma głowa
do stóp twoich przypadła, tyś była gotowa —
igrając — w grób mnie wtrącić z pierwszych snów kołyski!
Powieść stara! lecz niemniej jest bolesna przeto.
Jeno, żem ja w grób lecąc, wstrzymał się na zrębie
i zwycięstwa pełnego nie dał ci, kobieto!
Nie złamałaś mi życia: nadto sił w niem było,
lecz zmąciłaś mi burzą do dna duszy głębię;
dziś już spokój — lecz długo się serce krwawiło...