Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Daj mi pokój! wszak widzisz, jak te sny mię męczą!
Drżący budzę się rano i smutny i blady,
żyć nie zdolny i chcący grobowej zagłady,
kędy niema rozkosznych marzeń, które — dręczą!
Com ci winien, żeś duszę tak siatką pajęczą
oplątała, iż, nim się domyśliła zdrady,
późno było się wyrwać? Dziś marzeń kaskady
zasłoniły mi ziemię; — pieśni tylko dźwięczą
w mgle tej białej, jak muszki złote lub owady —
brzęczą w dole, nademną, koło mnie i wszędzie —
już ich dużo, och! dużo... tysiące, myrjady...
już wleciały do mózgu — i w szalonym pędzie
mózg mi kręcą, w najgłębsze wgryzając się składy...
Mnie szaleństwo się chwyci, gdy tak dalej będzie!