Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom I.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.
I.

Słuchaj! — i nie dziw się, kiedy ci powiem:
ja cię kochałem! Godzinę? Niedłużej.
Był wieczór — pomnisz? — i cisza po burzy;
niebo szarzało jeszcze chmur ołowiem,

a staw posępny, zarosły sitowiem,
jękiem żab dyszał, co tak tęsknie wtórzy
myśli, gdy duszy firmament się chmurzy,
zasłany wokół zgasłych wspomnień mrowiem.

A my szli razem w woni łąk — przez pole;
rosa perliła się na ścieżki żwirze —
a obok w czarne ubrany topole

cmentarz, oparem przysłonięty, głuchy,
w girlandach bluszczów bielejące krzyże
cicho przed nami przesuwał, jak duchy...