Ta strona została uwierzytelniona.
III.
Siedliśmy razem na białym kamieniu
przy drodze. Wtedy ty zaczęłaś z cicha
mówić, jak wielkim twoja pierś oddycha
bólem, jak wiele już w przeszłości cieniu
złudzeń zginęło — i jak przy wspomnieniu
szczęścia, co serce jeszcze-ć dziś rozpycha,
przyszłość ci zdaje się ciemna i licha —
a jam łzy słyszał w słów twych cichych drżeniu.
»O szczęście! szczęście... — rzekłaś — gdyby serce
»mogło już umrzeć! Gdybym była zdolna
»pozbyć się pragnień!... Ale tej iskierce
»z życiem zagasnąć. Kochałam człowieka —
»już odszedł. Jestem dziś jak ptaszę wolna,
»ale bez gniazda —, nie wiem, co mię czeka.«