Ta strona została uwierzytelniona.
VI.
I wtedy oczy me, jak dwa promienie,
przyszły do ciebie, w twą duszę się wdarły,
całując kwiaty, które tam pomarły,
całując święte dawnych wspomnień cienie.
I czułem ból twój, twe gorące tchnienie,
i łzy, co świeżość z młodych lic ci starły,
i słowa, które pierś ci niegdyś parły —:
czułem ich ogień, ich namiętne drżenie.
I w tajemniczem tem świetle księżyca
tyś mi się zdała, jak te groby stare,
w których śpią białe skamieniałe lica
w woni balsamu długich lat tysiące...
I jam cię kochał — jak snów łzawą marę,
jak kwiaty kocham jesienią więdnące.