Ta strona została uwierzytelniona.
I.
Śnieżystą szatą przyodziana cała
i wstydem zorzy spłoniona różowo
z złotą słoneczną glorją ponad głową
co rano wstaje przedemną ta biała.
W nagości swojej czysta i wspaniała
świeci mi we dnie, a gdy purpurowo
słońce świat barwi łuną zachodową,
mistycznym ogniem znów jak róża pała.
A cichą nocą w księżycowem srebrze,
czołem na mlecznej drogi wsparta żebrze,
w czarnych błękitów bezdennej topieli
błyszczy, jak smutnej ziemi duch anieli
z tęsknot i marzeń i z łez i księżyca,
na gwiazdy w ciszy zwracający lica.